Monday, November 19, 2007

The New



Nie znając w ogóle zespołu ściągnęłam od razu trzy płyty. Pierwsze pobieżne odsłuchanie nie zrobiło na mnie wrażenia i odłożyłam tą muzykę gdzieś na zapomnianą półkę itunesów. Niedawno zobaczyłam opis Czaka na gg z tekstem jednej z piosenek. Odpaliłam ją na kompie i muzyka, którą usłyszałam gwałtownie i kompletnie mnie zahipnotyzowała. Nagle zawiesiłam się w czasie i przestrzeni. Wydawało mi się, że już to kiedyś słyszałam i że w tym samym momencie słucham tego ponownie. I'm timeless like a broken watch. Tu i teraz połączyło się z czymś co może było kiedyś, a może nie istniało nigdy. Dziwny rodzaj de ja vu.

Głos wokalisty… Miękki, wibrujący, przeszywający. Z nutą goryczy. Pełen goryczy? O fakturze, która jest szorstka i gładka zarazem. Połączenie zapadające gdzieś głęboko w podświadomość. Przyjemność odarta z nudy przez domieszkę bólu. Istnienia?

Niepokojąca rytmika powtarzającego się tła instrumentalnego, która jak mantra wprowadza w trans… Głos wokalisty wpada w nią jak w otchłań. Wynurza się bliski zatonięcia i odradza się na nowo.

…..Miażdżące teksty…. Tylko dla odważnych… Niepokoją. Wywołują lęk obcowania z niewiadomą. Niewiadomą, którą jest nasze życie. Nie znamy sensu istnienia i nie wiemy dokąd tak naprawdę zmierzamy. Jesteśmy ograniczeni. ….Żądzą nami emocje, które niszczą to, co dla nas cenne. Dążymy do samozagłady. We rejoice because the hurting is so painless. Jesteśmy rozbitkami podróżującymi donikąd. Strach przed nieuniknioną śmiercią jest piękny, piękna jest sama fascynacja podróżą. We sail today, Tears drown in the wake of delight. Bolesny smak niepewności. How many days will it take to land?

To podróż w czasie i przestrzeni. Podróż przez własną zagmatwaną osobowość. This is a wastland now. Muzyka pełna ascezy i libertynizmu… Muzyka, której nie da się tak po prostu słuchać. Muzyka, która kradnie duszę. But the soul can wait.

Zrzuciłam trochę listopadowej mgły z siebie. Wybaczcie grafomanię, jeśli ktoś w ogóle dobrnie do końca. Jeśli nie to też.

4 comments:

Maciej Klimowicz said...

Po pierwsze - Hurra! Ktoś czyta moje opisy! :)

Po drugie - czynią one dobro niosąc TAKĄ muzykę w świat

Po trzecie jego głos opisałaś jak stare wino, oh yeah

Po czwarte - w sobotę byłem na ich koncercie - i nie umiem go opisac. Było zbyt doskonale.

kejsper said...

but lads, there is no I in threesome. nie wiem czy komentowac powinienem :) bylem w transie, widzialem ekstaze ludzi wokol mnie a potem....a potem pchalem samochod z taka energia jakiej nigdy nie mialem :)

Karolina said...

Tak Czako, czytam Twoje opisy:). Muzyka jest magiczna, o czym dobitnie świadczy, fakt że mnie tak poniosło w tym poście;). Cudowne jest to, że nie wymieniłam nazwy zespołu, a i tak wiadomo o KOGO chodzi;).
Dzięki Chłopaki, że mnie nie wyśmialiście;). Ale coż jestem pod wpływem... i to nie przechodzi. Kisses 4 both of U

kejsper said...

my po raz pierwszy bylismy pod wplywem nie bedac pod wplywem :)