Zimno, wiało, światło beznadziejne, ale co to było za popołudnie....
Weeeeee.... (Asia + Olek + Karolina)
Streetzzzzzz
A w niedziele zepsuł mi się mój Digital Rebel. Nie chciał się włączyć. I jest lipa. Leci właśnie do szpitala do Warszawy... A ja siedzę i płaczę za nim :<. Trzymajcie kciuki, żeby się udało go zreanimować!
Tuesday, November 27, 2007
Saturday, November 24, 2007
Cudownie muzyczny dzień.
Wczoraj znów trochę narozrabiałam, ehhhhhhh. Niż jesienny tak na mnie chyba działa. Istniały duże szanse, że zrąbie mi się dziś przez to humor totalnie, ale z niespodziewaną odsieczą przyszła mi muzyka…. Po pierwsze dziś w nocy przyśnił mi się cudowny sen. Najpierw śniło mi się, że byłam na super imprezie. Poznałam tam dwóch braci, którzy jak mi się wydawało we śnie wyglądali ja Liam i Noel z Oasis z czasów młodości. Wrrrrrrr. Oczywiście uwielbiali Oasis i puszczali mi ich najlepsze kawałki. Słuchaliśmy muzy, piliśmy i było bosko. Puścili mi jeden kawałek Oasis, którego nigdy nie słyszałam, a który był cudowny. Potem pojechaliśmy na koncert Oasis na jakąś pustynię. Nie jestem wręcz w stanie opisać boskiego klimatu tego wszystkiego. W oczekiwaniu na koncert zrobiłam pełno odlotowych zdjęć. Dzięki temu, zamiast obudzić się z dołem, poranek spędziłam w mgiełce mojego cudownego snu słuchając cały czas Oasis. Uwielbiam ich, ale dziś brzmieli jak nigdy dotąd.
…..Potem w drodze na urocze spotkanie z Asią i Olkiem, zaśpiewał mi prosto do ucha powalającą piosenkę Chris Martin. Swoim seksownym i przepełniającym duszę głosem obiecał mi, że mnie naprawi….. Dreszcze przebiegały moje ciało przez całe 5 minut trwania utworu. Myśl, że nie tylko ja się tak czuję i że na dodatek jeszcze ktoś o tym śpiewa już prawie zupełnie mnie podbudowała.
Jak wracałam do domku przez zupełny przypadek trafiłam w Trójce na wywiad z Paulem Banksem z Interpolu. Mówił o Polańskim, Wajdzie, Gombrowiczu i Ferdydurke! Po wywiadzie koncertowe nagranie Evil. Słów brak…. A teraz idę na koncert Husky ze znajomymi! Life is music….
Wednesday, November 21, 2007
Tuesday, November 20, 2007
Listopadowa deprecha
Moje przemyślenia na dziś:
stłukłam dziś bardzo ważną probówkę
cały czas gubię swoje okulary
jestem chyba typową blondynką
żyję przeszłością
myślę cały czas o ...
śpię z psem, czasem nawet dwoma
słucham cały czas ...
Na zdjęciu & foto by Bart Pogoda
Monday, November 19, 2007
The New
Nie znając w ogóle zespołu ściągnęłam od razu trzy płyty. Pierwsze pobieżne odsłuchanie nie zrobiło na mnie wrażenia i odłożyłam tą muzykę gdzieś na zapomnianą półkę itunesów. Niedawno zobaczyłam opis Czaka na gg z tekstem jednej z piosenek. Odpaliłam ją na kompie i muzyka, którą usłyszałam gwałtownie i kompletnie mnie zahipnotyzowała. Nagle zawiesiłam się w czasie i przestrzeni. Wydawało mi się, że już to kiedyś słyszałam i że w tym samym momencie słucham tego ponownie. I'm timeless like a broken watch. Tu i teraz połączyło się z czymś co może było kiedyś, a może nie istniało nigdy. Dziwny rodzaj de ja vu.
Głos wokalisty… Miękki, wibrujący, przeszywający. Z nutą goryczy. Pełen goryczy? O fakturze, która jest szorstka i gładka zarazem. Połączenie zapadające gdzieś głęboko w podświadomość. Przyjemność odarta z nudy przez domieszkę bólu. Istnienia?
Niepokojąca rytmika powtarzającego się tła instrumentalnego, która jak mantra wprowadza w trans… Głos wokalisty wpada w nią jak w otchłań. Wynurza się bliski zatonięcia i odradza się na nowo.
…..Miażdżące teksty…. Tylko dla odważnych… Niepokoją. Wywołują lęk obcowania z niewiadomą. Niewiadomą, którą jest nasze życie. Nie znamy sensu istnienia i nie wiemy dokąd tak naprawdę zmierzamy. Jesteśmy ograniczeni. ….Żądzą nami emocje, które niszczą to, co dla nas cenne. Dążymy do samozagłady. We rejoice because the hurting is so painless. Jesteśmy rozbitkami podróżującymi donikąd. Strach przed nieuniknioną śmiercią jest piękny, piękna jest sama fascynacja podróżą. We sail today, Tears drown in the wake of delight. Bolesny smak niepewności. How many days will it take to land?
To podróż w czasie i przestrzeni. Podróż przez własną zagmatwaną osobowość. This is a wastland now. Muzyka pełna ascezy i libertynizmu… Muzyka, której nie da się tak po prostu słuchać. Muzyka, która kradnie duszę. But the soul can wait.
Zrzuciłam trochę listopadowej mgły z siebie. Wybaczcie grafomanię, jeśli ktoś w ogóle dobrnie do końca. Jeśli nie to też.
Sunday, November 18, 2007
Thursday, November 15, 2007
Kiełek z Aronkiem
Tuesday, November 13, 2007
Nemocnice na kraji města
Wskazówki dla osób ewentualnie wybierających się z wybitymi palcami (jak ja dziś) na pogotowie na Traugutta:
1. Kupcie sobie w aptece wcześniej szynę (9zł), bo po trzech godzinach oczekiwania w kolejce w poczekalni i tak was po nią wyślą.
2. Jeśli będziecie chcieli napić się kawy z automatu w poczekalni, to weźcie ze sobą dokładnie odliczone pieniądze + własny kubek. Pod żadnym pozorem nie zbliżajcie się do automatu z monetami pięciozłotowymi!
3. Nastawcie się na spotkanie z okolicznymi mieszkańcami, którzy chłodną jesień spędzają w ciepłej poczekalni. Możecie mieć problem z komunikacją, ponieważ porozumiewają się unikalnym dialektem.
4. Jeśli wasz palec jeszcze nie odpada i nie jest czarny, nie idźcie do lekarza, bo nie warto.
Ciekawe przeżycie, ale ogólnie nie polecam spędzać tak przedpołudnia. Znam lepsze miejsca na poranną kawę.
P.S. Towarzystwa dotrzymała mi i przyłapała automat na gorącym uczynku moja Sis.
Sunday, November 11, 2007
Saturday, November 10, 2007
Sztuka z Krzywą Grzywą
Subscribe to:
Posts (Atom)
Znajomi
Blog Archive
-
▼
2007
(56)
-
▼
November
(13)
- W sobotę chodziliśmy i robiliśmy zdjęcia
- Cudownie muzyczny dzień.
- Liściopad, Episode 11
- Listopadowa deprecha
- The New
- Cure for Autumn sadness
- Kiełek z Aronkiem
- Nemocnice na kraji města
- Wpis z okazji pierwszego w tym roku śniegu
- Bieg Świetego Huberta w Stajni Krzyżanowice...
- Sztuka z Krzywą Grzywą
- Konie i jeźdzcy I
- 1.XI
-
▼
November
(13)